I wish you and your kiss
czwartek, 7 czerwca 2012
!!!
Z PRZYKROŚCIĄ STWIERDZAM, ŻE MUSZĘ ZAWIEŚĆ TE OPOWIADANIE NA CZAS NIE OKREŚLONY! POPROSTU NIE MAM POMYSŁU CO DALEJ MA BYĆ JEDYNIE WIEM OSTATNI ROZDZIAŁ, NO ALE ŚRODKA NIE. BARDZO PRZEPRASZAM CZYTELNIKÓW TEGO BLOGA! DZIĘKUJĘ, ŻE CZYTACIE KOMENTUJECIE NIE WIECIE NAWET ILE TO DLA MNIE ZNACZY. JESZCZE RAZ PRZEPRASZAM!
piątek, 13 kwietnia 2012
4
-Wstawaj śpiąca królewno - Zayn klepał mnie po ramieniu, a ja przykryłam głowę poduszką i mamrotałam, że nigdzie nie idę.
-Musisz.Dziś spotykamy się u mnie i robimy projekt.
-Z tą lafiryndą ?! - szorstko odezwałam się z pod poduszki
-Nie mów tak brzydko.Tak z nią.
-To tym bardziej nigdzie nie idę!!
-JEN! Nie ma gadania!Wstawaj! - zdjął ze mnie kołdrę i poszedł do szafy wyjąć mi mundurek
-Wyrzuć to! - powiedziałam wstając z łóżka
-yy, niby czemu ?!
-Bo tego nie lubię.
-Ja również, ale nie mamy innego wyboru
Wzięłam ubrania od Zayna i udałam się do łazienki.Zimny prysznic od razu pobudzi mnie do życia.Umyłam ząbki, uczesałam włoski, założyłam mundurek, na widok którego mi nie dobrze i zeszłam do kuchni.Tam czekało już na mnie jedzenie.
-Oo, mama w domu ?! - spytałam Zayna
-Nie.
-To kto zrobił to jedzenie,Austin?
-No, nie.
-To kto ?! - czekałam na odpowiedź
-ja.
-TY?! - pytałam z niedowierzaniem
-tak ja - powiedział już troszkę głośniej, a ja nadal nie wierzyłam.Przecież to nie możliwe, że się odważył.
-to w takim razie, ja tego nie zjem - protestowałam
-Ojj, no spróbuj.Starałem się.
-Nie chcę się znowu otruć- Zayn już kiedyś mnie otruł.Zrobił mi naleśniki ze starym mlekiem.Cały tydzień co 10 minut chodziłam do łazienki.Od tamtej pory on nie gotuje , a ja nie jem tego co on w razie spichci w kuchni.
-Ale teraz sprawdziłem datę ważności
-No dobra, ale ja mnie zatrujesz to...
-tak, tak.siadaj i jedz.
Usiadłam przed talerzem popatrzyłam na niego, przeżegnałam się i zaczęłam konsumować.
-No, nawet dobre.Brawo Zayn!Udało ci się! - posłałam mu uśmiech.Na prawdę były dobre.
-Na prawdę?! Mówiłem, że się starałem.Specjalnie sprawdziłem daty ważności trzy razy.
Po śniadaniu pojechaliśmy do szkoły.Nie była zadowolona, ale mus to mus.Do tego jeszcze Chelsea będzie jak zwykle doprowadzała mnie do szału.No i pewnie nie obejdzie się bez rozmowy z panią Emilly.
-Panno Jenny Turnbull na przerwie proszę do mnie! - powiedziała pani wchodząc do klasy
-Wiedziałam! - mówiłam sama do siebie
-Spokojnie, będzie dobrze! - pocieszał mnie Zayn
Nie byłam tego samego zdania.Pewnie jest nie źle wkurzona, bo raczej nikt sobie tak po prostu z lekcji nie wychodzi.Zwłaszcza u niej.
Nadeszła przerwa.Trzeba do niej i iść i wytrzymać.
-Dzień Dobry, chciała pani mnie widzieć
-Tak, Jenny.Chciałam z Tobą porozmawiać, ale ni tylko ja. - zrobiłam pytający wzrok - Pani dyrektor także.
No myślałam, że się pod ziemię zapadnę.Z dyrektor ?! Co za banda idiotów...
-Chodź ze mną.
Pani Emilly ruszyła, a ja za nią, przechodziłyśmy obok Zayna i ....Chelsea'i zrobiłam do Zayna minę zbitego psa i wrzeszczałam nic nie mówiąc "POMOCY!", a on rozłożył ręce.Moja mina ze zbitego psa zmieniła się na groźnego tygrysa.
Przede mną stało wielkie biurko zapełnione przeróżnymi papierami.Przed biurkiem stał dość duży fotel.Zatem dookoła mnie na ścianach wisiały przeróżne dyplomy, wyróżnienia oraz jedna z gablotek w szkole z pucharami.
-Pani dyrektor zaraz przyjdzie - powiedziała pani Emilly siadając na krześle obok mnie.
Moją uwagę przykuło miedzy tymi wszystkimi papierami zdjęcie małego około 5 lat wesołego chłopca, aż uśmiech na twarzy mi się pojawił.
-To syn pani dyrektor.Umarł na białaczkę - wesołą mina pani Emilly odleciała w nie pamięć.Wyraźnie posmutniała.
-Przykro mi - mnie też już nie było do śmiechu.Szkoda tego chłopca, rodziców-Ile miał by teraz lat?
-10... szkoda chłopca.Taki pogodny i wesoły zawsze/
-Skąd pani to wie?! - wiem, że nie wypada tak dopytywać, ale ciekawość mnie zżera
-Ohh, kochana.Gdy pani Smith pracowała ja się nim opiekowałam.
-Pani?
-Tak ja - westchnęła - Codziennie przychodziła do domu państwo Smith i bawiłam się z Jadenem.
-Jaden....śliczne imię
-Śliczne imię dla ślicznego chłopca - uśmiechnęła się spoglądając na zdjęcie
-Przepraszam, że tak dopytuję się, ale jak pani trafiła tutaj, w jaki sposób dostałam pani tu pracę ?
-Wtedy 5 lat temu, gdy wykryto u Jadena raka, musiał on dużo czasu przebywać w szpitalu i byłam już nie potrzebna, pani Smith wiedziała, że potrzebuję tej pracy, więc zaproponowała mi, abym zastąpiła ją tu w szkole, gdy Jaden zmarł zostałam nauczycielką angielskiego.
-Wzruszające - wyszeptałam.Było mi szkoda pani Smith, jak i pani Emilly.To musiało być dla nich trudne, ale żadna z nich po tych 5 latach nie wspomniała o tym.W sumie to się nie dziwię.
-Dzień Dobry pani Emilly, panno Jenny - nasza rozmowę przerwała dyrektorka
Posłusznie się przywitałam i za jej prośbą opowiedziałam o wybryku, który zrobiłam.
-No jenny, zdarzają się gorsze od Twojej .Jesteś wzorową uczennicą.Jakże też to twój pierwszy taki wybryk
to odpuszczę ci , .... ale pod warunkiem, że nic takiego się nie powtórzy.
-NIe powtórzy, przysięgam.
-Trzymam cię za słowo -posłała mi ciepły uśmiech
-Dziękuję bardzo ,Dowidzenia
Opuściłam pokój dyrektora i udałam się na lekcje fizyki, bo było po dzwonku.
-słyszałem o twojej rozmowie, usiądź proszę - facet od fizyki wskazał na miejsce obok Zayna.
-I jak było ? - gdy tylko usiadłam Malik zaczął się wypytywać
-Opowiem Ci na przerwie
Przepraszam, przepraszam, przepraszam za to, że tak długo nie było.Ale mam nadzieje, że się podoba, mnie w sumie nawet nawet, komentujcie w komentarzach.mówicie co zmienić dodać etc. jestem otwarta na wasze pomysły :)
-Musisz.Dziś spotykamy się u mnie i robimy projekt.
-Z tą lafiryndą ?! - szorstko odezwałam się z pod poduszki
-Nie mów tak brzydko.Tak z nią.
-To tym bardziej nigdzie nie idę!!
-JEN! Nie ma gadania!Wstawaj! - zdjął ze mnie kołdrę i poszedł do szafy wyjąć mi mundurek
-Wyrzuć to! - powiedziałam wstając z łóżka
-yy, niby czemu ?!
-Bo tego nie lubię.
-Ja również, ale nie mamy innego wyboru
Wzięłam ubrania od Zayna i udałam się do łazienki.Zimny prysznic od razu pobudzi mnie do życia.Umyłam ząbki, uczesałam włoski, założyłam mundurek, na widok którego mi nie dobrze i zeszłam do kuchni.Tam czekało już na mnie jedzenie.
-Oo, mama w domu ?! - spytałam Zayna
-Nie.
-To kto zrobił to jedzenie,Austin?
-No, nie.
-To kto ?! - czekałam na odpowiedź
-ja.
-TY?! - pytałam z niedowierzaniem
-tak ja - powiedział już troszkę głośniej, a ja nadal nie wierzyłam.Przecież to nie możliwe, że się odważył.
-to w takim razie, ja tego nie zjem - protestowałam
-Ojj, no spróbuj.Starałem się.
-Nie chcę się znowu otruć- Zayn już kiedyś mnie otruł.Zrobił mi naleśniki ze starym mlekiem.Cały tydzień co 10 minut chodziłam do łazienki.Od tamtej pory on nie gotuje , a ja nie jem tego co on w razie spichci w kuchni.
-Ale teraz sprawdziłem datę ważności
-No dobra, ale ja mnie zatrujesz to...
-tak, tak.siadaj i jedz.
Usiadłam przed talerzem popatrzyłam na niego, przeżegnałam się i zaczęłam konsumować.
-No, nawet dobre.Brawo Zayn!Udało ci się! - posłałam mu uśmiech.Na prawdę były dobre.
-Na prawdę?! Mówiłem, że się starałem.Specjalnie sprawdziłem daty ważności trzy razy.
Po śniadaniu pojechaliśmy do szkoły.Nie była zadowolona, ale mus to mus.Do tego jeszcze Chelsea będzie jak zwykle doprowadzała mnie do szału.No i pewnie nie obejdzie się bez rozmowy z panią Emilly.
-Panno Jenny Turnbull na przerwie proszę do mnie! - powiedziała pani wchodząc do klasy
-Wiedziałam! - mówiłam sama do siebie
-Spokojnie, będzie dobrze! - pocieszał mnie Zayn
Nie byłam tego samego zdania.Pewnie jest nie źle wkurzona, bo raczej nikt sobie tak po prostu z lekcji nie wychodzi.Zwłaszcza u niej.
Nadeszła przerwa.Trzeba do niej i iść i wytrzymać.
-Dzień Dobry, chciała pani mnie widzieć
-Tak, Jenny.Chciałam z Tobą porozmawiać, ale ni tylko ja. - zrobiłam pytający wzrok - Pani dyrektor także.
No myślałam, że się pod ziemię zapadnę.Z dyrektor ?! Co za banda idiotów...
-Chodź ze mną.
Pani Emilly ruszyła, a ja za nią, przechodziłyśmy obok Zayna i ....Chelsea'i zrobiłam do Zayna minę zbitego psa i wrzeszczałam nic nie mówiąc "POMOCY!", a on rozłożył ręce.Moja mina ze zbitego psa zmieniła się na groźnego tygrysa.
Przede mną stało wielkie biurko zapełnione przeróżnymi papierami.Przed biurkiem stał dość duży fotel.Zatem dookoła mnie na ścianach wisiały przeróżne dyplomy, wyróżnienia oraz jedna z gablotek w szkole z pucharami.
-Pani dyrektor zaraz przyjdzie - powiedziała pani Emilly siadając na krześle obok mnie.
Moją uwagę przykuło miedzy tymi wszystkimi papierami zdjęcie małego około 5 lat wesołego chłopca, aż uśmiech na twarzy mi się pojawił.
-To syn pani dyrektor.Umarł na białaczkę - wesołą mina pani Emilly odleciała w nie pamięć.Wyraźnie posmutniała.
-Przykro mi - mnie też już nie było do śmiechu.Szkoda tego chłopca, rodziców-Ile miał by teraz lat?
-10... szkoda chłopca.Taki pogodny i wesoły zawsze/
-Skąd pani to wie?! - wiem, że nie wypada tak dopytywać, ale ciekawość mnie zżera
-Ohh, kochana.Gdy pani Smith pracowała ja się nim opiekowałam.
-Pani?
-Tak ja - westchnęła - Codziennie przychodziła do domu państwo Smith i bawiłam się z Jadenem.
-Jaden....śliczne imię
-Śliczne imię dla ślicznego chłopca - uśmiechnęła się spoglądając na zdjęcie
-Przepraszam, że tak dopytuję się, ale jak pani trafiła tutaj, w jaki sposób dostałam pani tu pracę ?
-Wtedy 5 lat temu, gdy wykryto u Jadena raka, musiał on dużo czasu przebywać w szpitalu i byłam już nie potrzebna, pani Smith wiedziała, że potrzebuję tej pracy, więc zaproponowała mi, abym zastąpiła ją tu w szkole, gdy Jaden zmarł zostałam nauczycielką angielskiego.
-Wzruszające - wyszeptałam.Było mi szkoda pani Smith, jak i pani Emilly.To musiało być dla nich trudne, ale żadna z nich po tych 5 latach nie wspomniała o tym.W sumie to się nie dziwię.
-Dzień Dobry pani Emilly, panno Jenny - nasza rozmowę przerwała dyrektorka
Posłusznie się przywitałam i za jej prośbą opowiedziałam o wybryku, który zrobiłam.
-No jenny, zdarzają się gorsze od Twojej .Jesteś wzorową uczennicą.Jakże też to twój pierwszy taki wybryk
to odpuszczę ci , .... ale pod warunkiem, że nic takiego się nie powtórzy.
-NIe powtórzy, przysięgam.
-Trzymam cię za słowo -posłała mi ciepły uśmiech
-Dziękuję bardzo ,Dowidzenia
Opuściłam pokój dyrektora i udałam się na lekcje fizyki, bo było po dzwonku.
-słyszałem o twojej rozmowie, usiądź proszę - facet od fizyki wskazał na miejsce obok Zayna.
-I jak było ? - gdy tylko usiadłam Malik zaczął się wypytywać
-Opowiem Ci na przerwie
Przepraszam, przepraszam, przepraszam za to, że tak długo nie było.Ale mam nadzieje, że się podoba, mnie w sumie nawet nawet, komentujcie w komentarzach.mówicie co zmienić dodać etc. jestem otwarta na wasze pomysły :)
sobota, 24 marca 2012
3
Usiadłam na szkolnej ławce, która swoją drogą nie była najwygodniejsza i wbiłam głowę w ręce .Tak wściekła to chyba jeszcze nie byłam.Zadawałam sobie pytanie "Dlaczego Ja?". Powstał by z tego świetny odcinek "Trudnych Spraw" lub "Dlaczego ja?". Jest w tym jeszcze "Ukryta prawda", dlaczego Pani Emilly wybrała mnie i ją w jednej grupie.raz zobaczyła jak się kłócimy. Może zrobiła to specjalnie?! Do tego jeszcze Zayn.Chelsea zrobi mi piekło na ziemi.Przez nią zachowuję się tak jak jeszcze nigdy się nie zachowywałam.Między innymi to co zrobiłam kilka chwil temu.Będzie nie zły przypał, nie ma co.
ZAYN
W klasie panowała grobowa cisza.Pani stała nie ruszając się w ogóle, jak posąg.Nawet nie mrugała, o jejciu jejciu nie zła jest.też chcę mieć takie umiejętności.Każdy w klasie patrzył ma siebie pytającym wzrokiem.
-Pójdę po nią! - odezwałam się i nie czekając na odpowiedź wyszedłem z klasy.
-Usiąść i płakać - nauczycielka opadła na krzesło i strzeliła minę typu "facepalm".
Szukałem wszędzie Jenny.Patrzyłem w każde możliwe miejsce, nawet w damskiej łazience, ale tam też jej nie było.Szedłem dość wąskim korytarzem.Był lekko zaciemniony.W nocy bez żadnego oświetlenia spokojnie można się bać iść tędy.Usiadłem na ławce i zastanawiałem się co teraz zrobić.Spojrzałem w duże okno na samym końcu korytarza.Ktoś tam był, dziewczyna.Cień wszystko na to wskazywał.Torba z flagą USA.To Jenny! Szybko popędziłem w jej stronę.
JENNY
Poczułam kogoś dotyk.Ciężka ręka spoczywała na moim ramieniu.
-Jenny, wszystko w porządku? - odezwał się znajomy mi głos.
-Zostaw mnie! - próbowałam wydostać się z jego uścisku, ale był zbyt silny, aby mi się udało.
-Uspokój się! Porozmawiajmy, proszę.
-Nie sądzę, żebyśmy mieli o czym.
-Owszem mamy - z przymusu odwrócił mnie w swoją stronę - Czemu się tak zachowałaś ?
-Bo tak
-Wiem, że nie masz ochoty ze mną rozmawiać, ale musimy
-Nic nie muszę
-Widzę, że się nie dogadamy - odszedł i nie spoglądając już na mnie.Rzuciłam torbą o ścianę ze złości.
Bez zastanowienia udałam się do domu.Nie miałam ochoty patrzeć na zadowoloną Chelsea'i jak i na panią Emilly, która być może zrobiła mi na złość.
Czekając na autobus napisałam do Zayna smsa, że jadę do domu.
"To nie jest najlepsza myśl, ale rób jak chcesz.Jak coś to dzwoń" - to była treść smsa, którą mi wysłał.W sumie to miał rację.Nie powinnam zrywać się z lekcji.To do mnie zresztą nie podobne.No bo przecież jestem piątkową uczennicą.Przez nie których uważaną za kujona, ale nim naprawdę nie jestem.Nie siedzę 24 godziny na dobę przy książkach.Bez przesady!
Wsiadłam do autobusu, który podjechał po 5 minutach i bezmyślnie wgapiłam się przez szybę.
Gdy już dotarłam do domu zrobiłam sobie płatki i usiadłam przed telewizorem.Nic ciekawego nie było.Jedynie na Disney Channel leciało "Nie ma to jak statek". Uwielbiam ten serial.Po obejrzeniu kilku odcinków wiedziałam już, że chcę chodzić do szkoły na morzu.To jest moje marzenie.
Obejrzałam dwa odcinki i odpaliłam laptopa.Weszłam na facebook'a - nic , twitter - też nic. Buuu! No, ale w sumie wszyscy w szkole! Fakt! +100 do inteligencji dla mnie.
-Chyba sobie pogadamy, moja droga! - usłyszałam rozzłoszczony głos mamy, która stała nade mną.Przyypaał! - Wyjaśnisz mi co to ma być?!
-Ale co?! - udawałam, że nie wiem o co chodzi
-Przed chwilą dzwoniła do mnie Pani Emilly wraz z panią dyrektor i powiedziała, że tak po prostu wyszłaś sobie z klasy, a potem powędrowałaś do domu
-Miałam swoje powody
-Powiesz mi ?
-Nie
-Dziecko, ja chcę dla Ciebie jak najlepiej.
I w tej chwili wparował do domu Zayn.Czy ja dzwoniłam, że przyszedł?! Jeszcze jego brakowało.
-Chyba przyszedłem nie w porę - powiedział zmieszany
-Nie, nie.Świetnie, że jesteś! - mamuśka pociągnęła go za rękę i posadziła na kanapie obok mnie.Zmierzyłam go złowrogim spojrzeniem.
-Zayn, chłopcze drogi.Może Ty mi powiesz o co chodzi, bo Jenny nie łaska cokolwiek powiedzieć - moja rodzicielka spojrzała na mnie rozżalona i liczyła na odpowiedź Zayna.
-Ja nie wiem czy mogę
-Jak tak bardzo chce wiedzieć to mów! -rzuciłam nawet nie patrząc na nich
Zayn opowiedział wszystko klatka po klatce, a we mnie za każdym razem się gotowało.
-To wszystko z powodu tej Chelsea'i ? - zwróciła się do mnie, a ja przytaknęłam tylko.Zaczęła prawic mi kazania, a ten mulat przyznawał jej rację. Co za ludzie!!
-Dobra, fajnie.Możecie już skończyć?! A teraz pozwólcie, że pójdę spać.Dobranoc
-Jest 17.30 - powiedział Zayn jakby nie wiedziała
-No i co z tego ?! krzyknęłam ju z góry - Dobranoc!
Jest 3! :D Przepraszam, że późno, ale teraz będzie tak dość często, ponieważ mam test i muszę wkuwać.Tak więc rozdziały będą w weekendy.Przepraszam bardzo! :(
Jeżeli chcesz być powiadamiany o nn to piszcie w komentarzach swoje tt! :D
Do zobaczenia! ;D
ZAYN
W klasie panowała grobowa cisza.Pani stała nie ruszając się w ogóle, jak posąg.Nawet nie mrugała, o jejciu jejciu nie zła jest.też chcę mieć takie umiejętności.Każdy w klasie patrzył ma siebie pytającym wzrokiem.
-Pójdę po nią! - odezwałam się i nie czekając na odpowiedź wyszedłem z klasy.
-Usiąść i płakać - nauczycielka opadła na krzesło i strzeliła minę typu "facepalm".
Szukałem wszędzie Jenny.Patrzyłem w każde możliwe miejsce, nawet w damskiej łazience, ale tam też jej nie było.Szedłem dość wąskim korytarzem.Był lekko zaciemniony.W nocy bez żadnego oświetlenia spokojnie można się bać iść tędy.Usiadłem na ławce i zastanawiałem się co teraz zrobić.Spojrzałem w duże okno na samym końcu korytarza.Ktoś tam był, dziewczyna.Cień wszystko na to wskazywał.Torba z flagą USA.To Jenny! Szybko popędziłem w jej stronę.
JENNY
Poczułam kogoś dotyk.Ciężka ręka spoczywała na moim ramieniu.
-Jenny, wszystko w porządku? - odezwał się znajomy mi głos.
-Zostaw mnie! - próbowałam wydostać się z jego uścisku, ale był zbyt silny, aby mi się udało.
-Uspokój się! Porozmawiajmy, proszę.
-Nie sądzę, żebyśmy mieli o czym.
-Owszem mamy - z przymusu odwrócił mnie w swoją stronę - Czemu się tak zachowałaś ?
-Bo tak
-Wiem, że nie masz ochoty ze mną rozmawiać, ale musimy
-Nic nie muszę
-Widzę, że się nie dogadamy - odszedł i nie spoglądając już na mnie.Rzuciłam torbą o ścianę ze złości.
Bez zastanowienia udałam się do domu.Nie miałam ochoty patrzeć na zadowoloną Chelsea'i jak i na panią Emilly, która być może zrobiła mi na złość.
Czekając na autobus napisałam do Zayna smsa, że jadę do domu.
"To nie jest najlepsza myśl, ale rób jak chcesz.Jak coś to dzwoń" - to była treść smsa, którą mi wysłał.W sumie to miał rację.Nie powinnam zrywać się z lekcji.To do mnie zresztą nie podobne.No bo przecież jestem piątkową uczennicą.Przez nie których uważaną za kujona, ale nim naprawdę nie jestem.Nie siedzę 24 godziny na dobę przy książkach.Bez przesady!
Wsiadłam do autobusu, który podjechał po 5 minutach i bezmyślnie wgapiłam się przez szybę.
Gdy już dotarłam do domu zrobiłam sobie płatki i usiadłam przed telewizorem.Nic ciekawego nie było.Jedynie na Disney Channel leciało "Nie ma to jak statek". Uwielbiam ten serial.Po obejrzeniu kilku odcinków wiedziałam już, że chcę chodzić do szkoły na morzu.To jest moje marzenie.
Obejrzałam dwa odcinki i odpaliłam laptopa.Weszłam na facebook'a - nic , twitter - też nic. Buuu! No, ale w sumie wszyscy w szkole! Fakt! +100 do inteligencji dla mnie.
-Chyba sobie pogadamy, moja droga! - usłyszałam rozzłoszczony głos mamy, która stała nade mną.Przyypaał! - Wyjaśnisz mi co to ma być?!
-Ale co?! - udawałam, że nie wiem o co chodzi
-Przed chwilą dzwoniła do mnie Pani Emilly wraz z panią dyrektor i powiedziała, że tak po prostu wyszłaś sobie z klasy, a potem powędrowałaś do domu
-Miałam swoje powody
-Powiesz mi ?
-Nie
-Dziecko, ja chcę dla Ciebie jak najlepiej.
I w tej chwili wparował do domu Zayn.Czy ja dzwoniłam, że przyszedł?! Jeszcze jego brakowało.
-Chyba przyszedłem nie w porę - powiedział zmieszany
-Nie, nie.Świetnie, że jesteś! - mamuśka pociągnęła go za rękę i posadziła na kanapie obok mnie.Zmierzyłam go złowrogim spojrzeniem.
-Zayn, chłopcze drogi.Może Ty mi powiesz o co chodzi, bo Jenny nie łaska cokolwiek powiedzieć - moja rodzicielka spojrzała na mnie rozżalona i liczyła na odpowiedź Zayna.
-Ja nie wiem czy mogę
-Jak tak bardzo chce wiedzieć to mów! -rzuciłam nawet nie patrząc na nich
Zayn opowiedział wszystko klatka po klatce, a we mnie za każdym razem się gotowało.
-To wszystko z powodu tej Chelsea'i ? - zwróciła się do mnie, a ja przytaknęłam tylko.Zaczęła prawic mi kazania, a ten mulat przyznawał jej rację. Co za ludzie!!
-Dobra, fajnie.Możecie już skończyć?! A teraz pozwólcie, że pójdę spać.Dobranoc
-Jest 17.30 - powiedział Zayn jakby nie wiedziała
-No i co z tego ?! krzyknęłam ju z góry - Dobranoc!
Jest 3! :D Przepraszam, że późno, ale teraz będzie tak dość często, ponieważ mam test i muszę wkuwać.Tak więc rozdziały będą w weekendy.Przepraszam bardzo! :(
Jeżeli chcesz być powiadamiany o nn to piszcie w komentarzach swoje tt! :D
Do zobaczenia! ;D
piątek, 16 marca 2012
2
6.00.Pora wstać.Trzeba iść do szkoły.Koniec wylegiwania się przed telewizorem i nie robienia nic pożytecznego.Chociaż powinnam.Przecież jestem wolontariuszką, ale tym razem nie zrobiłam nic, nawet Babcia Bety powiedziała, że nie muszę przychodzić.Dokładnie to pani Bety, ale była dla mnie jak babcia, dlatego też tak do niej mówiłam, nigdy nie narzeka, więc najwyraźniej jej to odpowiada.
Pani Bety to moja 'starsza' sąsiadka, która mieszka na przeciwko.Chodzę do niej w każdą niedziele, aby jej pomagać.Ona nie ma nikogo.Dosłownie.Jej mąż umarł trzy lata temu na raka serca.Smutne.Ma dwójkę dzieci.Ale co z nich ?! jedno wyjechało do Ameryki na studia, a drugie mieszkało w Szwecji wraz ze swoją rodziną, przez co widywała swoje wnuki raz na rok w Boże Narodzenie.Babcia Bety opowiada mi historię wzięte ze swoje życia, które wcale nie były nudne, wręcz przeciwnie.
Jest już 7.10.Zayn ma się stawić u mnie o 7.15.Przez te 5 minut obejrzałam się jeszcze raz w lustrze jak wyglądam.Przez Zayna częściej to robię.Wow jak on działa na ludzi.Zbyt wiele czasu z nim spędzam.A więc, fryzura - ok, lekki makijaż - ok , ubiór - ... bez komentarza.Musimy nosić durnowate mundurki.Koszulowa bluzka, sweterki, kraciasta spódnica i podkolanówki, fuj.Nienawidzę ich, najchętniej wywaliła bym je na śmietnik.
Ktoś trąbi, wyjrzałam przez okno.To Zayn.Chwyciłam torbę i udałam się do samochodu.
Na dzień dobry już śmiałam się z niego i jego ubrania.
-Sama nie wyglądasz lepiej - odparł szorstko.
Spojrzałam na niego jakbym chciała się na niego rzucić i powyrywać włosy.
-mógłbyś pozostawić komentarze dla siebie i ruszyć?! - zapięłam pas i patrzyłam przed siebie.Mulat zaśmiał się po czym spoważniał :
-Ależ, oczywiście, waśpanno - No w końcu ruszył!
W szkole jak zwykle rzuciła się zgraja lasek na Zayna.Przez co zostałam odepchnięta na bok.
Ruszyłam oburzona do klasy omijając masę sztucznych dziewczyn.Usiadłam na swoim stałym miejscu i czekałam, aż zjawi się Zayn.
gdy go tylko zobaczyłam machnęłam do niego na co on odpowiedział uśmiechem ruszył w moją stronę.
-Zayn, siadaj ze mną - pociągnęła go za rękę Chelsea.Chelsea - najbardziej pusta i głupia dziewczyna pod słońcem.Kleiła się do niego jak kle do kartki.Każdy wiedział, że leci na niego.Jakoś jej wyjątkowo najbardziej nie lubiłam z tych wszystkich dziewczyn, które latały za Zaynem jak pszczółki.Ona zreszt a też mnie nienawidziła - dopełniamy się.Za wszelką cenę próbowała oddalić ode mnie Malika.
Jej uroda zwodziła każdego chłopaka.Także Zayna.
-Zayn, proszę usiądź.jest po dzwonku - zwróciła się do niego nauczycielka matematyki.On wykonał polecenie i usiadł obok Chels, a ona popatrzyła na mnie zwycięskim uśmieszkiem.
"Wredna szuja" - Pomyślałam.
Jedyna o czym teraz marzyłam to dźwięk dzwonka.Nie mogłam patrzeć jak się do niego klei.
Nareszcie gdy dzwonek zadzwonił szybko ulotniłam się z sali omijając szerokim łukiem Zayna i tą małpę.
Poszłam do szkolnego sklepiku aby kupić sobie drożdżówkę.
-1.50 - uśmiechnęła się miło kobieta pracująca w sklepiku.Przekazałam pieniądze i wzięłam bułeczkę.
Kierowałam się w stronę sali gdzie ma się odbyć angielski.
-JENNY! - usłyszałam krzyk Zayna zza pleców - CZEKAJ!
-A gdzie Chelsea ? - warknęłam chamsko biorąc gryza bułki
-Ojj, przestań!Usiadłem z nią, bo baba kazała
- Nawet gdyby nie kazała i tak byś usiadł.Zresztą...to twoje życie, rób sobie co chcesz i jak chcesz - przyspieszyłam krok, żeby ominąć bezsensownej rozmowy, ale on nie dał za wygraną.
-Jen, nie przesadzaj - przytulił mnie i pocałował w policzek.Zadzwonił dzwonek, więc poszliśmy do sali.
-Zayn, słonko siadaj ze mną - 'słonko' ?! Od kiedy do kolegi mówi się 'słonko' ? Chelsea myśli, że kasą i toną pudru zdobędzie Zayna ? Chyba ją coś główka boli.
-Nie,dzięki Chels - HA! A niech ma gnida jedna.
Zwykle się tak nie wyrażam, ale nie ma innego określenia na nią.Patrzyła na mnie z grymasem, a ja kompletnie ją olałam.
-Dobrze kochani, dziś będziecie robić projekt w grupach - powiedziała Pani Emilly - Jenny będziesz w grupie z Zaynem i Chelsea
-CO ? Nie, proszę pani!Nie chcę być z nią w grupie!
-Przykro mi, nie masz innego wyboru
-lafirynda - mruknęłam pod nosem do zadowolonej małpy.
-Panno Jenny, jak ty się wyrażasz - Pani Emilly zaczęła wrzeszczeć, a ja ją olałam i wyszłam z klasy.
TROLOLO, jest 2. Mam nadzieje, że się podoba.Piszcie wasze opinie w komentarzach.Może mam coś zmienić,dodać ? Piszta. ^^
Do następnej.♥
Pani Bety to moja 'starsza' sąsiadka, która mieszka na przeciwko.Chodzę do niej w każdą niedziele, aby jej pomagać.Ona nie ma nikogo.Dosłownie.Jej mąż umarł trzy lata temu na raka serca.Smutne.Ma dwójkę dzieci.Ale co z nich ?! jedno wyjechało do Ameryki na studia, a drugie mieszkało w Szwecji wraz ze swoją rodziną, przez co widywała swoje wnuki raz na rok w Boże Narodzenie.Babcia Bety opowiada mi historię wzięte ze swoje życia, które wcale nie były nudne, wręcz przeciwnie.
Jest już 7.10.Zayn ma się stawić u mnie o 7.15.Przez te 5 minut obejrzałam się jeszcze raz w lustrze jak wyglądam.Przez Zayna częściej to robię.Wow jak on działa na ludzi.Zbyt wiele czasu z nim spędzam.A więc, fryzura - ok, lekki makijaż - ok , ubiór - ... bez komentarza.Musimy nosić durnowate mundurki.Koszulowa bluzka, sweterki, kraciasta spódnica i podkolanówki, fuj.Nienawidzę ich, najchętniej wywaliła bym je na śmietnik.
Ktoś trąbi, wyjrzałam przez okno.To Zayn.Chwyciłam torbę i udałam się do samochodu.
Na dzień dobry już śmiałam się z niego i jego ubrania.
-Sama nie wyglądasz lepiej - odparł szorstko.
Spojrzałam na niego jakbym chciała się na niego rzucić i powyrywać włosy.
-mógłbyś pozostawić komentarze dla siebie i ruszyć?! - zapięłam pas i patrzyłam przed siebie.Mulat zaśmiał się po czym spoważniał :
-Ależ, oczywiście, waśpanno - No w końcu ruszył!
W szkole jak zwykle rzuciła się zgraja lasek na Zayna.Przez co zostałam odepchnięta na bok.
Ruszyłam oburzona do klasy omijając masę sztucznych dziewczyn.Usiadłam na swoim stałym miejscu i czekałam, aż zjawi się Zayn.
gdy go tylko zobaczyłam machnęłam do niego na co on odpowiedział uśmiechem ruszył w moją stronę.
-Zayn, siadaj ze mną - pociągnęła go za rękę Chelsea.Chelsea - najbardziej pusta i głupia dziewczyna pod słońcem.Kleiła się do niego jak kle do kartki.Każdy wiedział, że leci na niego.Jakoś jej wyjątkowo najbardziej nie lubiłam z tych wszystkich dziewczyn, które latały za Zaynem jak pszczółki.Ona zreszt a też mnie nienawidziła - dopełniamy się.Za wszelką cenę próbowała oddalić ode mnie Malika.
Jej uroda zwodziła każdego chłopaka.Także Zayna.
-Zayn, proszę usiądź.jest po dzwonku - zwróciła się do niego nauczycielka matematyki.On wykonał polecenie i usiadł obok Chels, a ona popatrzyła na mnie zwycięskim uśmieszkiem.
"Wredna szuja" - Pomyślałam.
Jedyna o czym teraz marzyłam to dźwięk dzwonka.Nie mogłam patrzeć jak się do niego klei.
Nareszcie gdy dzwonek zadzwonił szybko ulotniłam się z sali omijając szerokim łukiem Zayna i tą małpę.
Poszłam do szkolnego sklepiku aby kupić sobie drożdżówkę.
-1.50 - uśmiechnęła się miło kobieta pracująca w sklepiku.Przekazałam pieniądze i wzięłam bułeczkę.
Kierowałam się w stronę sali gdzie ma się odbyć angielski.
-JENNY! - usłyszałam krzyk Zayna zza pleców - CZEKAJ!
-A gdzie Chelsea ? - warknęłam chamsko biorąc gryza bułki
-Ojj, przestań!Usiadłem z nią, bo baba kazała
- Nawet gdyby nie kazała i tak byś usiadł.Zresztą...to twoje życie, rób sobie co chcesz i jak chcesz - przyspieszyłam krok, żeby ominąć bezsensownej rozmowy, ale on nie dał za wygraną.
-Jen, nie przesadzaj - przytulił mnie i pocałował w policzek.Zadzwonił dzwonek, więc poszliśmy do sali.
-Zayn, słonko siadaj ze mną - 'słonko' ?! Od kiedy do kolegi mówi się 'słonko' ? Chelsea myśli, że kasą i toną pudru zdobędzie Zayna ? Chyba ją coś główka boli.
-Nie,dzięki Chels - HA! A niech ma gnida jedna.
Zwykle się tak nie wyrażam, ale nie ma innego określenia na nią.Patrzyła na mnie z grymasem, a ja kompletnie ją olałam.
-Dobrze kochani, dziś będziecie robić projekt w grupach - powiedziała Pani Emilly - Jenny będziesz w grupie z Zaynem i Chelsea
-CO ? Nie, proszę pani!Nie chcę być z nią w grupie!
-Przykro mi, nie masz innego wyboru
-lafirynda - mruknęłam pod nosem do zadowolonej małpy.
-Panno Jenny, jak ty się wyrażasz - Pani Emilly zaczęła wrzeszczeć, a ja ją olałam i wyszłam z klasy.
TROLOLO, jest 2. Mam nadzieje, że się podoba.Piszcie wasze opinie w komentarzach.Może mam coś zmienić,dodać ? Piszta. ^^
Do następnej.♥
sobota, 10 marca 2012
1
Siedziałam na kanapie i czekałam na Zayna.Umówiliśmy się na 17.00, a jest 17.30.Ile można ?! Zadzwoniłam do niego.
J:Gdzie Ty jesteś?! Mrówki cię zjadły?
Z:No już, już idę.
J:Taa, Zayn znam Cię, gdzie się podziewasz ?
Z:Dom rodziny Malik.Górna łazienka.
J: ....
Z:Halo! Jenny jesteś tam ?!
J:Człowieku! Na litość boską! Ile można się szykować?!Czekam na Ciebie pół godziny.
Z:Przepraszam, już wychodzę.Narazie
Myślałam, że go wtedy zatłukę.Czekałam, aż jaśnie pan się zjawi.Zajęło mu to 10 minut.Na szczęście mieszka nie daleko.Usłyszałam z salonu, że ktoś wchodzi do domu.Do pokoju wparował Zayn.
Usłyszałam z salonu, że ktoś wchodzi.Do pokoju wparował Zayn.
-Dłużej się nie dało ?! - prysnęłam szczeniacko.
-Wynagrodzę Ci to , złośnico - pocałował mnie w głowę.Lubiłam gdy to robił.Wiedziałam że zależy mu na mnie. Przyjaźń!Tylko to!Nic więcej!
-To co oglądamy ?! - spytał siadając obok mnie
-Może jakiś horror?
-Wyzwanie ?! - poruszał cwaniacko brwiami - Wchodzę w to!
Tak.Oglądanie horrorów to dla nas wyzwanie.Zawsze uciekamy do łazienki i chowamy się w wannie.
Zauważyłam, że Zayn zaczyna się bać.Przytuliłam go.
-Lepiej? - spytałam nie patrząc na niego
-O niebo!- poczułam jego uśmiech i przytuliłam się jeszcze mocniej.Zastanawiałam się czy to nie dziwne, siedzimy wtuleni w siebie.Tak robią przyjaciele, nie?! właśnie! Wiele ludzi uważa, że nie istnieje przyjaźń damsko-męska.A jak ja sądziłam?! Nawet sama nie wiem.
-Zayn...?
-Tak ? - spojrzał na mnie
-Wierzysz w przyjaźń damsko-męskie ? - zrobiło się nie zręcznie
-No tak, raczej tak - był pewien tego co mówi.Było to widać - skąd takie pytanie?
-Bo podobno, po pewnym czasie któreś się zakochuje
-No tak, to możliwe, ale nam to nie grozi, prawda? - patrzył na mnie pytającym wzrokiem, a ja się wahałam - Jenny, prawda tak??
-No tak, tak. Oczywiście, tylko przyjaźń - nie wiem czy byłam pewna tych słów.
-To ja lecę, papa
-paa - Gdy wyszedł rzuciłam się na kanapę, pogrążona o tym czy nie czuję do Zayna coś więcej.Moje uczucia były jakieś mieszane.
Buuum! Pierwszy rozdział. :DD Przepraszam, że taki krótki. Podoba się ? Szczerze mówiąc mnie nawet, nawet. ;))
Piszcie swoje opinie w komentarzach, tylko szczerze.Chcę wiedzieć co mam dopracować.Nie boję się krytyki. :)
I JAK PO WCZORAJSZYM LIFE CZACIE Z CHŁOPCAMI ?? JA SKAKAŁAM PO POKOJU I RYCZAŁAM JEDNOCZEŚNIE.GADAŁAM SAMA DO SIEBIE JAKIE MY JESTEŚMY ZAJEBISTE!! *.*
J:Gdzie Ty jesteś?! Mrówki cię zjadły?
Z:No już, już idę.
J:Taa, Zayn znam Cię, gdzie się podziewasz ?
Z:Dom rodziny Malik.Górna łazienka.
J: ....
Z:Halo! Jenny jesteś tam ?!
J:Człowieku! Na litość boską! Ile można się szykować?!Czekam na Ciebie pół godziny.
Z:Przepraszam, już wychodzę.Narazie
Myślałam, że go wtedy zatłukę.Czekałam, aż jaśnie pan się zjawi.Zajęło mu to 10 minut.Na szczęście mieszka nie daleko.Usłyszałam z salonu, że ktoś wchodzi do domu.Do pokoju wparował Zayn.
Usłyszałam z salonu, że ktoś wchodzi.Do pokoju wparował Zayn.
-Dłużej się nie dało ?! - prysnęłam szczeniacko.
-Wynagrodzę Ci to , złośnico - pocałował mnie w głowę.Lubiłam gdy to robił.Wiedziałam że zależy mu na mnie. Przyjaźń!Tylko to!Nic więcej!
-To co oglądamy ?! - spytał siadając obok mnie
-Może jakiś horror?
-Wyzwanie ?! - poruszał cwaniacko brwiami - Wchodzę w to!
Tak.Oglądanie horrorów to dla nas wyzwanie.Zawsze uciekamy do łazienki i chowamy się w wannie.
Zauważyłam, że Zayn zaczyna się bać.Przytuliłam go.
-Lepiej? - spytałam nie patrząc na niego
-O niebo!- poczułam jego uśmiech i przytuliłam się jeszcze mocniej.Zastanawiałam się czy to nie dziwne, siedzimy wtuleni w siebie.Tak robią przyjaciele, nie?! właśnie! Wiele ludzi uważa, że nie istnieje przyjaźń damsko-męska.A jak ja sądziłam?! Nawet sama nie wiem.
-Zayn...?
-Tak ? - spojrzał na mnie
-Wierzysz w przyjaźń damsko-męskie ? - zrobiło się nie zręcznie
-No tak, raczej tak - był pewien tego co mówi.Było to widać - skąd takie pytanie?
-Bo podobno, po pewnym czasie któreś się zakochuje
-No tak, to możliwe, ale nam to nie grozi, prawda? - patrzył na mnie pytającym wzrokiem, a ja się wahałam - Jenny, prawda tak??
-No tak, tak. Oczywiście, tylko przyjaźń - nie wiem czy byłam pewna tych słów.
-To ja lecę, papa
-paa - Gdy wyszedł rzuciłam się na kanapę, pogrążona o tym czy nie czuję do Zayna coś więcej.Moje uczucia były jakieś mieszane.
Buuum! Pierwszy rozdział. :DD Przepraszam, że taki krótki. Podoba się ? Szczerze mówiąc mnie nawet, nawet. ;))
Piszcie swoje opinie w komentarzach, tylko szczerze.Chcę wiedzieć co mam dopracować.Nie boję się krytyki. :)
I JAK PO WCZORAJSZYM LIFE CZACIE Z CHŁOPCAMI ?? JA SKAKAŁAM PO POKOJU I RYCZAŁAM JEDNOCZEŚNIE.GADAŁAM SAMA DO SIEBIE JAKIE MY JESTEŚMY ZAJEBISTE!! *.*
piątek, 9 marca 2012
Bohaterowie
Jenny Turnbull
Ma 17 lat i jest przyjaciółką Zayna Malika z One Direction.Świetnie się dogadują.Rozumieją się bez słów.Bardzo się kochają, ale tylko jako przyjaciele.Jenny jak na razie jest pewna, że nic więcej do niego nie czuje.Czy tylko na razie?
Jej rodzice rozwiedli się dwa lata temu.Mimo tego nadal ciężko to znosi.Mama samotnie wychowuje ją i jej dwudziestoletniego brata Austina.Jest bardzo wrażliwa, łatwo ją zranić.Nie jest najlepsza w wyznawaniu uczuć, dlatego wszystkie miłosne uczucia chowa w sobie.Jedyna osoba wie dosłownie wszystko o niej - Zayn.
Zayn Malik
Przyjaciel Jenny i członek One Direction.Ma 19 lat.Bardzo ufa swojej przyjaciółce, więc mówi jej o wszystkim.Jest w 100% pewien, że to nic więcej.Jest trochę lalusiem, zawsze musi świetnie wyglądać.Krótką mówiąc dla Zayna wygląd to podstawa.
Niall Horan
Jest wiecznie głodny.Ma 18 lat i wyróżnia się tym, że jest strasznie wygadany, mógłby gadać bez przerwy.Nie szuka teraz dziewczyny, ponieważ uważa, że to nie jego czas na poważny związek.Uwielbia grać na gitarze, robi to już od najmłodszych lat.
Harry Styles (18l.) mega słodki chłopak w loczkach i cudownymi dołeczkami.Louis Tomlinson (20l.) on będzie forever young.Jest najstarszy z zespołu, a zachowuje się najbardziej dziecinnie.Liam Payne (18l) chyba jako jedyny myśli trzeźwo.Chłopcy zawsze mogą na niego liczyć
No to są bohaterowie drugiego opowiadanie, które piszę. :D Mam nadzieję, że się podoba i będziecie czytać.Postaram się jak najszybciej dodać pierwszy rozdział. :]]
Będę Wam gadać ; Liczę na KOMENTARZE, KOMENTARZE, KOMENTARZE.♥
Jak chcecie o coś pytać lub być informowani o nowych to piszcie na mój tt --> @LarryNinjas
To do następnej.♥
Subskrybuj:
Posty (Atom)