-Wstawaj śpiąca królewno - Zayn klepał mnie po ramieniu, a ja przykryłam głowę poduszką i mamrotałam, że nigdzie nie idę.
-Musisz.Dziś spotykamy się u mnie i robimy projekt.
-Z tą lafiryndą ?! - szorstko odezwałam się z pod poduszki
-Nie mów tak brzydko.Tak z nią.
-To tym bardziej nigdzie nie idę!!
-JEN! Nie ma gadania!Wstawaj! - zdjął ze mnie kołdrę i poszedł do szafy wyjąć mi mundurek
-Wyrzuć to! - powiedziałam wstając z łóżka
-yy, niby czemu ?!
-Bo tego nie lubię.
-Ja również, ale nie mamy innego wyboru
Wzięłam ubrania od Zayna i udałam się do łazienki.Zimny prysznic od razu pobudzi mnie do życia.Umyłam ząbki, uczesałam włoski, założyłam mundurek, na widok którego mi nie dobrze i zeszłam do kuchni.Tam czekało już na mnie jedzenie.
-Oo, mama w domu ?! - spytałam Zayna
-Nie.
-To kto zrobił to jedzenie,Austin?
-No, nie.
-To kto ?! - czekałam na odpowiedź
-ja.
-TY?! - pytałam z niedowierzaniem
-tak ja - powiedział już troszkę głośniej, a ja nadal nie wierzyłam.Przecież to nie możliwe, że się odważył.
-to w takim razie, ja tego nie zjem - protestowałam
-Ojj, no spróbuj.Starałem się.
-Nie chcę się znowu otruć- Zayn już kiedyś mnie otruł.Zrobił mi naleśniki ze starym mlekiem.Cały tydzień co 10 minut chodziłam do łazienki.Od tamtej pory on nie gotuje , a ja nie jem tego co on w razie spichci w kuchni.
-Ale teraz sprawdziłem datę ważności
-No dobra, ale ja mnie zatrujesz to...
-tak, tak.siadaj i jedz.
Usiadłam przed talerzem popatrzyłam na niego, przeżegnałam się i zaczęłam konsumować.
-No, nawet dobre.Brawo Zayn!Udało ci się! - posłałam mu uśmiech.Na prawdę były dobre.
-Na prawdę?! Mówiłem, że się starałem.Specjalnie sprawdziłem daty ważności trzy razy.
Po śniadaniu pojechaliśmy do szkoły.Nie była zadowolona, ale mus to mus.Do tego jeszcze Chelsea będzie jak zwykle doprowadzała mnie do szału.No i pewnie nie obejdzie się bez rozmowy z panią Emilly.
-Panno Jenny Turnbull na przerwie proszę do mnie! - powiedziała pani wchodząc do klasy
-Wiedziałam! - mówiłam sama do siebie
-Spokojnie, będzie dobrze! - pocieszał mnie Zayn
Nie byłam tego samego zdania.Pewnie jest nie źle wkurzona, bo raczej nikt sobie tak po prostu z lekcji nie wychodzi.Zwłaszcza u niej.
Nadeszła przerwa.Trzeba do niej i iść i wytrzymać.
-Dzień Dobry, chciała pani mnie widzieć
-Tak, Jenny.Chciałam z Tobą porozmawiać, ale ni tylko ja. - zrobiłam pytający wzrok - Pani dyrektor także.
No myślałam, że się pod ziemię zapadnę.Z dyrektor ?! Co za banda idiotów...
-Chodź ze mną.
Pani Emilly ruszyła, a ja za nią, przechodziłyśmy obok Zayna i ....Chelsea'i zrobiłam do Zayna minę zbitego psa i wrzeszczałam nic nie mówiąc "POMOCY!", a on rozłożył ręce.Moja mina ze zbitego psa zmieniła się na groźnego tygrysa.
Przede mną stało wielkie biurko zapełnione przeróżnymi papierami.Przed biurkiem stał dość duży fotel.Zatem dookoła mnie na ścianach wisiały przeróżne dyplomy, wyróżnienia oraz jedna z gablotek w szkole z pucharami.
-Pani dyrektor zaraz przyjdzie - powiedziała pani Emilly siadając na krześle obok mnie.
Moją uwagę przykuło miedzy tymi wszystkimi papierami zdjęcie małego około 5 lat wesołego chłopca, aż uśmiech na twarzy mi się pojawił.
-To syn pani dyrektor.Umarł na białaczkę - wesołą mina pani Emilly odleciała w nie pamięć.Wyraźnie posmutniała.
-Przykro mi - mnie też już nie było do śmiechu.Szkoda tego chłopca, rodziców-Ile miał by teraz lat?
-10... szkoda chłopca.Taki pogodny i wesoły zawsze/
-Skąd pani to wie?! - wiem, że nie wypada tak dopytywać, ale ciekawość mnie zżera
-Ohh, kochana.Gdy pani Smith pracowała ja się nim opiekowałam.
-Pani?
-Tak ja - westchnęła - Codziennie przychodziła do domu państwo Smith i bawiłam się z Jadenem.
-Jaden....śliczne imię
-Śliczne imię dla ślicznego chłopca - uśmiechnęła się spoglądając na zdjęcie
-Przepraszam, że tak dopytuję się, ale jak pani trafiła tutaj, w jaki sposób dostałam pani tu pracę ?
-Wtedy 5 lat temu, gdy wykryto u Jadena raka, musiał on dużo czasu przebywać w szpitalu i byłam już nie potrzebna, pani Smith wiedziała, że potrzebuję tej pracy, więc zaproponowała mi, abym zastąpiła ją tu w szkole, gdy Jaden zmarł zostałam nauczycielką angielskiego.
-Wzruszające - wyszeptałam.Było mi szkoda pani Smith, jak i pani Emilly.To musiało być dla nich trudne, ale żadna z nich po tych 5 latach nie wspomniała o tym.W sumie to się nie dziwię.
-Dzień Dobry pani Emilly, panno Jenny - nasza rozmowę przerwała dyrektorka
Posłusznie się przywitałam i za jej prośbą opowiedziałam o wybryku, który zrobiłam.
-No jenny, zdarzają się gorsze od Twojej .Jesteś wzorową uczennicą.Jakże też to twój pierwszy taki wybryk
to odpuszczę ci , .... ale pod warunkiem, że nic takiego się nie powtórzy.
-NIe powtórzy, przysięgam.
-Trzymam cię za słowo -posłała mi ciepły uśmiech
-Dziękuję bardzo ,Dowidzenia
Opuściłam pokój dyrektora i udałam się na lekcje fizyki, bo było po dzwonku.
-słyszałem o twojej rozmowie, usiądź proszę - facet od fizyki wskazał na miejsce obok Zayna.
-I jak było ? - gdy tylko usiadłam Malik zaczął się wypytywać
-Opowiem Ci na przerwie
Przepraszam, przepraszam, przepraszam za to, że tak długo nie było.Ale mam nadzieje, że się podoba, mnie w sumie nawet nawet, komentujcie w komentarzach.mówicie co zmienić dodać etc. jestem otwarta na wasze pomysły :)